UROBEK
- Czego się dorobiliście stojąc na polskim topie od tylu lat?
- PAWEŁ BERGER: To chyba widać po naszych samochodach jakimi jeździmy. Na
piwo i chleb z masłem wystarcza. Na więcej niestety raczej nie...
- ADAM OTRĘBA: Paru kacy na pewno się dorobiliśmy.
- JERZY STYCZYŃSKI: Zarabiamy tak, że nawet nie stać nas na kupienie porządnego
wzmacniacza do pianina.
- Jak mogliście dopuścić do wydania płyty "Tzw. przeboje - całkiem live"?
(Riedel śpiewał z anginą - RnR)
- BENO OTRĘBA: To właśnie kwestia pieniędzy. Nie mogliśmy zrezygnować z już
wynajętego studia. Po prostu zmusiły nas okoliczności.
- JS: Podejrzewam, że gdybyśmy wtedy nie nagrywali, mielibyśmy długi do dzisiaj.
- Z której płyty jesteście najbardziej zadowoleni?
- AO: Z tej, którą ostatnio nagraliśmy. Może dlatego, że jest świeża, że
oddaje nasze świeże podejście.
- A z historii?
- JS: "Absolutely Live" i "Zemsta nietoperzy".
- AO: "Najemnik". Jeśli chodziło o "Zemstę" to mam mieszane uczucia, ale
wtedy był inny trip, taki dołujący, nieokreślony...
- RYSZARD RIEDEL: "Absolutely".
- BO: "Najemnik".
- PB: "Zemsta nietoperzy".
- Ulubiony utwór?
- RR: "Mała aleja róż".
- JS: "Whisky"!
- AO: "Cegła"!
- BO: "Jesiony".
- PB: "Whisky". I ten jeszcze nie napisany...
HAPPY HIPPIE?
- Skąd się wzięło to przesławne Sie Macie Ludzie?
- RR: Przypadek, nic wykalkulowanego. Po prostu samo wyszło i się spodobało
- jakoś przypasowało do naszego oblicza. Dzieciaki bardzo chcą, żeby tak
zaczynać koncerty.
- Rysiu, ta Twoja brudna koszulka, Twoje brudne włosy to kwestia image'u
czy nie tylko?...
- RR: Ludzie lubią mnie takiego, jakiego mnie widzą, więc robię tak specjalnie.
Ale miałem kiedyś koszulkę, w której chodziłem przez dziesięć lat, jednak
zgubiłem ją w końcu.
- Czy chcecie docierać tylko do publiczności hippiesowatej?
- RR: Hippiesi po prostu najczęściej przychodzą na nasze koncerty. Ale chyba
chcemy grać nie tylko dla nich.
- Jednak w tekstach propagujecie przede wszystkim idee hippiesowskie...
- RR: Byłem hippiesem, właściwie jestem nim i dziś. A nie chcę śpiewać o
rzeczach, których nie znam.
- Jak się do tego mają narkotyki?
- RR: Nie propaguję brania w tekstach.
- Rysiu, bierzesz jeszcze?
- RR: Czasami.
- Chciałbyś przestać?
- RR: Chciałbym.
- Co powiesz młodym ludziom, którzy - zafascynowani Tobą - może zaczną brać,
może już biorą?
- RR: Nie, nie zdążą. To już zmierzch - kończy się wszystko... Nie lubię
mówić o tych sprawach, bo co mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że nie
warto brać. Nic więcej.
- Jak problemy Ryśka wpływają na pracę zespołu?
- PB: To kłopotliwy temat. Na pewno nie jest to praca normalna, a bywa bardzo
zwichrowana.
- JS: Dużo zależy od jego nastrojów psychicznych, samopoczucia.
- Jak wyglądałaby sztuka Dżemu gdyby Rysiek nie brał?
- AO: Znamy go od małego, od czasów, gdy tylko piweczko i nic więcej. Wbrew
pozorom nie zmienił się.
- Jak to się zaczęło?
- BO: ... Nie chcemy go ani usprawiedliwiać, ani winić, ale to było w stanie
wojennym. Smutny czas. Chciał rozjaśnić szarość dnia i zaczął się bawić
nie tymi klockami, którymi powinien. Poza tym chciał pomóc wyjść swojemu
przyjacielowi. I poszło...
- RR: Taa...
- Jesteście razem z nim, pomagacie mu?
- AO: Staramy się.
THE OTRĘBA BROTHERS BAND
- Jak wygląda praca Dżemu na próbach? Do kogo należy decydujące słowo?
- AO: Pracujemy wspólnie, demokratycznie. W różnych okresach, fazach pracy,
liderem jest kto inny.
- BO: Wspólnie "przesłuchujemy pomysły" i wspólnie podejmujemy decyzje. Naprawdę.
- JS: Jeżeli wszyscy akceptują dany pomysł, to jest on kupiony.
- Do korzystania z jakich wzorców się przyznajecie?
- BO: The Allman, Brothers Band, Lynard Skynard... Ostatnio spodobał mi się
też Huey Lewis - wspaniałe, sekcyjne granie. No i - oczywiście - Clapton.
- Twój wygląd wskazuje także na ZZ Top...
- BO: Eee, ZZ Top to mają brody - gdzie tam moja przy nich... Nie, ZZ Top
mi się podoba, ale chodzi tu bardziej o teksańskiego ducha niż o samą
muzykę... Brody nie hodowałem - sama wyrosła, choć w zimie zawsze ją ścieram
kurtką.
- JS: Beno od pewnego czasu w ogóle zrezygnował z zupy.
- BO: I ptysi, makaronu oraz kanapek, bo resztki, niestety, zostają, schodzą
bokiem.
- Paweł, dlaczego często prawie Cię nie słychać?
- PB: Tak czasami bywa. Ale w momentach, w których trzeba, słychać mnie dobrze.
- Kiedyś częściej grywałeś na instrumencie akustycznym. Teraz wolisz elektronikę?
- PB: Wiadomo jak wyglądają fortepiany na trasach - zdemolowane, nie nastrojone.
Trzeba by kupić jakiś fortepianowy "plasterek", ale to straszny szmal...
W każdym razie bardziej mi odpowiada brzmienie akustyczne.
- Wolicie grać w klubach czy w halach?
- RR: Chyba w halach, ale to zależy od dnia, nastroju, okoliczności. Rozmaicie
bywa.
- Rysiu, czasami na koncertach zdarza się, że długo patrzysz w górę, jesteś
jakby nieobecny. O czym wówczas myślisz, gdzie jesteś?
- RR: Nie powiem. Ale bywam daleko.
- Czego w Dżemie jest więcej - spontaniczności czy wyuczenia?
- AO: To chyba się jakoś harmonijnie rozkłada. Ale nie lubimy zbyt poukładanych
klocków.
- JS: Najważniejsze, żeby się akordy zgadzały.
- Od pewnego czasu jakby eliminujecie ze swoich piosenek akcenty reggae,
country...
- JS: Z reggae i country to tak się bawiliśmy, bo obszar, w którym chcemy
się poruszać i poruszamy się, to rock, to środek.
- Czyli nie uważacie siebie za zespół bluesowy?
- AO: Gramy w oparciu o bluesa. Jesteśmy zespołem bluesowym, jednak nie czysto
bluesowym - myślę, że to jest dobra definicja.
- BO: Nie jesteśmy grupą stricte bluesową jak np. Easy Rider,Nocna Zmiana
Bluesa czy Wielka Łódź.
- JS: Jesteśmy zespołem młodzieżowym - ha ha.
DŻEM'S NOT DEAD
- Dlaczego odszedł Marek Kapłon?
- JS: Po prostu rozeszły się nasze drogi. Tyle.
- Czy Jurek będzie stałym członkiem Dżemu?
- JERZY PIOTROWSKI: Nie wiem jak to się potoczy. Nie chcę deklarować się
ani na tak, ani na nie. Na razie pracujemy razem i jest fajnie.
- JS: Nawet jak bierze się żonę i przysięga przed ołtarzem, to przecież nie
wiadomo, czy za dwa lata będzie to trwało nadal.
- Opowiedzcie o nowej płycie.
- JS: Ciekawe jest to, że nagraliśmy ją i zgraliśmy w trzydzieści sześć godzin.
Większość numerów to rzeczy raczej stonowane.
- BO: Do tego materiału mamy parę zastrzeżeń, lecz w takim tempie po prostu
trzeba było pracować, bo gdybyśmy nie nagrywali teraz, to następna sesja
byłaby możliwa nie wcześniej niż za pół roku.
- AO: Tyle, że po raz ostatni decydujemy się na nagrywanie na chybcika.
- Krążą słuchy, że macie jakieś problemy z jakimiś weryfikacjami (!)...
- AO: W ogóle nie mamy weryfikacji ministerialnych i nie zamierzamy mieć.
Dostaliśmy wezwanie i nie stawiliśmy się, bo one nic konkretnego nie dają.
- PB: Problem rozwiązaliśmy w ten sposób, że wspólnie z naszym menago Leszkiem
Martinkiem założyliśmy Spółkę Cywilną Dżem. Chcemy wszystko wziąć w swoje
ręce, wszystko kontrolować od początku do końca. Doszliśmy do wniosku,
że przez te wszystkie lata najwięcej szmalu umykało nam przez różne pośrednictwa,
a ostatnio również przez piratów (pojawiły się jakieś kasety ze starymi
numerami, kasety bez nazwy wydawcy, więc nawet przy pomocy kilku oprychów
nie ma komu skuć mordy, a do sądu trudno iść, bo przepisy pozwalają na
piractwo).
- JP: SC Dżem sama wyda teraz analoga, natomiast sprzeda materiał na kompakt.
- Jak długo będzie istniał Dżem?
- BO: Dopóki nie będą nas musieli wynosić na scenę.
- JS: Dopóki Beno nie zgoli brody a mnie taka broda nie wyrośnie.
JAN
SKARADZIŃSKI
WOJTEK STASZEWSKI