|
Wartogłowiec - polskie Pere La Chaise
- Jarosław
Jędrysik |
|
Wartogłowiec - polskie
Pere La Chaise
W południe, 30 lipca, w szóstą rocznicę śmierci Ryszarda Riedla,
wokalisty Dżemu, jego przyjaciele ze sceny muzycznej: Marek
Piekarczyk, Krzysztof "Jary" Jaryczewski i Andrzej"e – mol" Kowalczyk
wraz z organizatorami festiwalu, poświęconego muzykowi, złożyli na
jego grobie bukiet czerwonych róż.
Wielu zadawało sobie pytanie, dlaczego Rysiek wybrał drogę Jima
Morrisona, a nie Micka Jaggera, który mimo pięćdziesiątki na karku
nadal śpiewa. Nierówna walka wokalisty Dżemu z narkotykami musiała
zakończyć się tragedią. Ryszard Riedel zmarł 30 lipca 1994 r.
Pochowany został na tyskim cmentarzu 3 lipca. Co roku, w rocznicę
śmierci, wokół grobu gromadzą się wielbiciele jego talentu.
Wartogłowiec, na wzór paryskiej nekropolii Pere La Chaise (na której
pochowano m.in. wokalistę The Doors – Morrisona), stał się celem
pielgrzymek fanów rocka. Festiwalu "Ku przestrodze" zorganizowano
m.in. dlatego, aby odciągnąć młodzież od koczowania na cmentarzu.
Sprawdziliśmy, na ile cel ów udało się zrealizować.
Biała lilia
Na cmentarzu pojawiamy się już 29 lipca, w pierwszy dzień festiwalu.
Wokół płyty z czarnego marmuru nie ma nikogo. "Czyżby idea festiwalu
okazała się skutecznym antidotum? A może fanów odstraszył padający od
rana deszcz?" - zastanawialiśmy się. Na grobie biała lilia, zdjęcie
Ryśka, ktoś zostawił koraliki. O tym, że ktoś już tutaj był świadczą
również zapalone znicze i ślady wydeptane w błocie. Wracamy na
festiwal. Na polu namiotowym spotykamy ludzi z Sopotu. –
Przyjechaliśmy dla Ryśka. Jutro, nawet jak będzie padało idziemy całą
ekipą na cmentarz. Mamy dwie gitary, zaśpiewamy. Będzie fajna impreza
– zapewniają.
Drugiego dnia, w południe hołd Riedlowi składają przyjaciele ze sceny
rockowej, uczestnicy festiwalu: Marek Piekarczyk, Krzysztof "Jary"
Jaryczewski i Andrzej "e – moll" Kowalczyk. Stoją w milczeniu,
ściskając w dłoni kapelusze. Marek Piekarczyk odchodzi, głęboko
zamyślony i wędruje po cmentarnych alejach.
Naiwne pytania
Kiedy muzycy znikają, pojawia się pierwsza grupki fanów Dżemu. Wiele
osób niesie na plecach duże plecaki, śpiwory. Przyjechali z daleka.
Spodnie dzwony, kwieciste koszule, jednym słowem – hippisowska moda
dominuje. Po chwili pojawią się znajomi z Trójmiasta. Rozlegają się
pierwsze takty melodii. Śpiewają "Tylko ty i ja" i "List do M." Ktoś
domaga się "Naiwnych pytań". - Nie za wesołe to na tę okazję. Jeszcze
nas stąd pogonią. - Dlaczego, przecież masz na grobie cytat z tego
utworu: "W życiu piękne są tylko chwile".
Wokalista otwiera piwo. Chociaż większość stara się jednak zachować
szacunek dla zmarłych, część osób siada na pobliskich grobach. – To
bardzo dobrze, że pamiętają o swoim idolu, a że siedzą na nagrobkach?
Myślę, że zmarli by się nie pogniewali – odpowiada przechodząca,
starsza pani, kiedy pytam ja co o tym wszystkim sądzi. - Świetna
sprawa, że tu są. Pamiętają o człowieku, bez względu na to jaki tryb
życia prowadził. Przecież mogli by robić teraz co innego. Nie w
porządku jest jedynie to przesiadywanie na grobach - dodaje małżeństwo
w średnim wieku.
Tymczasem "Sopot" ma konkurencję. Odezwała się druga gitara. Grają
"Małą Aleję Róż". – Siadaj, pogadamy – mówią znajomi z Sopotu. - Nie
dzięki, migam się. – To siadaj na ławeczce, ja tam mogę na grobie,
chociaż jestem katolikiem.– mówi mój znajomy. Rozmawiamy o muzyce, o
ryśkowym nałogu. Kim dla was był – pytam. - Przede wszystkim
znakomitym człowiekiem i bluesmanem. Jednym z pierwszych i
największych hippisów w Polsce. O zamyśle rodziny Riedla, aby
skremować i przenieść zwłoki w tylko im znane miejsce mówią: – Nigdy
to się nie uda. Ludzie na to nie pozwolą. Zresztą po jakimś czasie i
tak dowiedzielibyśmy się gdzie jest to miejsce.
Psychiczny dołek
- Skąd przyjechałyście? –pytam siedzące obok dziewczyny. - Z Łańcuta.
Nie jestem fanką, ale słuchaczką, której piosenki Dżemu pomogły, gdy
byłam w dołku psychicznym. To trwało wiele tygodni, do momentu, kiedy
koleżanka podsunęła mi kasetę tego zespołu. Rysiek śpiewał tak, że
każdy mógł odnaleźć w jego tekstach swoją życiową prawdę – mówi Marta.
– Tutaj (na cmentarzu - przyp. JJ) jest co roku gorzej. Wielu pije i
zażywa narkotyki. Robi się totalną szopkę z grobu. O patrz, przed
chwilą jedna dziewczyna wylała wosk z wypalonego znicza na sąsiednia
mogiłę. Dwa lata temu przeprosiłam Małgorzatę Riedel za tych, którzy
nie potrafią się zachować. Myślę, że gdyby miejsce spoczynku Ryśka
było zmienione, należny mu szacunek zostałby naprawdę zachowany –
dodaje Marta.
Około godziny 14.00 nad grobem Riedla zgromadziło się już ok. 40 osób.
Odjeżdżamy na Paprocany. Mija nas kolejna grupa. Słychać
charakterystyczny brzęk szkła w plecaku. Do nocy jeszcze daleko.
Impreza się rozkręca.
napisał Jarosław Jędrysik
|
|
|